czwartek, 7 sierpnia 2014

Od Beatrice

Zimno. Autobus się spóźnia. Zapomniałam rękawiczek, odmarzają mi palce. Buty mam przemoczone. Ale dostałam parę wysokich ocen, więc dalej mam delikatny uśmiech na twarzy. Zawsze trzeba szukać jakichś plusów, co nie? Patrzyłam raz na zegarek, raz na ulicę, a raz na jakiegoś faceta z teczką w ręce. Fascynujące. Co by tu robić? Hm... może by poćwiczyć zdolności? Ciekawe o czym myśli pan wracający z pracy... skupiłam się na tym najmocniej jak potrafię i... "Dlaczego ona wygrała tą sprawę? Dlaczego ona dostała prawa rodzicielskie? On nie ma żadnych warunków odpowiadających dziecku! Och... no dlaczego? Nikt mi nie zastąpi Anastasii!" dobra, dobra, wystarczy. Bo jeszcze się popłaczę. Kto tu jeszcze idzie? Rozglądnęłam się.
- Przepraszam, która godzina? - zabrzmiał niski głos.
- Y, proszę? - nie wiem czemu tak zapytałam, chyba taki odruch.
- G-o-d-z-i-n-a. Godzina. - powiedział lekko zdenerwowany.
- Przepraszam, ym, 15:57.
- Dziękuję. Spóźnia się.
- Tak. - powiedziałam, a potem nastała cisza. Chwila, dobrze widzę? Wow, jedzie! Niesamowite *sarkazm*. Wsiadłam do pojazdu i usiadłam przy jakiejś dziewczynie. Ostatnie wolne siedzenie. Tyle wygrać! Uśmiechnęłam się do siebie. Przedemną 15 minut drogi. Skupiłam się na dziewczynie po mojej prawej stronie. Myślała: "Proszę, żeby nie zobaczyła co mam w rękach, proszę, proszę, proszę!" a ja, jakto ja zrobiłam na przekór. Ale tak tylko kącikiem oka spojrzałam, żeby nie widziała, że patrzę. Co tam ujrzałam? Naprawdę, przefantastyczne szkice! Nie mogę powiedzieć co przedstawiały, czy to jakieś fraktale, czy dziwne postacie, no po prostu były piękne! Nie mogłam tego tak zostawić, musiałam coś powiedzieć na ich temat.
- To... to twoje prace? - powiedziałam ze ździwieniem na twarzy
- Tak, wiem, okropne.
- Co? Okropne? Żartujesz? - powiedziałam z jeszcze większym ździwieniem na ryju, jak można mieć tak niską samoocenę?!
- Podobają ci się?
- Czy mi się podobają? Zajebiście mi się podobają! - dziewczyna spojrzała na swoją pracę i uśmiechnęła się.
- Naprawdę? Aż tak?
- Po co bym miała kłamać nieznajomą? - dziewczyna się zamyśliła i po chwili popatrzyła na mnie.
- Nie wiem. Chcesz zobaczyć inne?
- A masz? Pewnie! - wyciągnęła spod dzieła inne kartki. Nie potrafię powiedzieć, która praca była najpiękniejsza, wszystkie były wspaniałe! Patrzyłam, patrzyłam i w końcu się odezwałam.
- Wow... wiesz, ja też zajmuję się malarstwem, ale moje prace są niczym w porównaniu do twoich.
- A masz jakieś przy sobie?
- Nie. Wiesz, nie będę nosić codziennie płócien na uniwersytet. - zachichotałam, dziewczyna też. - A tak wogóle to nigdy cię nie widziałam na uniwersytecie.
- Cóż, bo... - dziewczyna widocznie się zakłopotała - bo ja jeszcze nie chodzę do uniwersytetu.
Gały mi dosłownie wyszły na wierzch. Dziewczyna, która robi takie prace i wygląda tak dorośle (nie staro, dorośle) nie ma 20 lat? Odebrało mi na chwilę mowę.
- Przy tobie jestem nikim. Naprawdę. - powiedziałam, zaśmiałyśmy się.
- A ja czuję się przy tobie jak gówniara. - dalej się śmiałyśmy. Po chwili ucichłyśmy. Nieznajoma odezwała się po momencię ciszy.
- Na jakim wysiadasz? - rozglądnęłam się i przeklnęłam pod nosem.
- Na tym co był 3 przystanki wcześniej.
- Ojej, przykro mi, ja na następnym. Może cię odprowadzę wzamian za to?
- Dziękuję, poradzę sobie. - powiedziałam i czekałam na następny postój. Akurat staliśmy w korku. Świetnie. Z nudów sprawdziłam o czym myśli nieznajoma. "Ciekawe, czy się przedstawi. Ja na nią nalegać nie będę, ona jest starsza, ja jestem zwykłą gówniarą. Ciekawe jakie ona maluje obrazy." Ha, w idealnym momencie podsłuchałam jej myśli. Chce, niech ma. Popatrzyłam jej w oczy i powiedziałam:
- Jestem Beatrice.

<Amanda>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz