Okazało się, że zasnąłem podczas oglądania filmu. Kiedy się obudziłem, było już prawie ciemno. Spojrzałem na zegarek. Dopiero trochę po siedemnastej, a na zewnątrz taki mrok. Spojrzałem na leżącego obok mnie Snoopy'ego i zorientowałem się, że nie byłem z nim jeszcze dzisiaj na zewnątrz. Poklepałem psa po głowie, żeby się obudził i szybko znalazłem w szufladzie smycz, a potem zacząłem się ubierać. Nie interesowało mnie, jak teraz wyglądam bo tam, gdzie właśnie zamierzałem wybrać się z psem w miejsce, gdzie zazwyczaj nie widywano ludzi. A tym miejscem był las. Oczywiście, mogłem po prostu iść przejść się z nim do parku, ale nie potrafię przewidzieć jego reakcji na niektóre rzeczy i zwyczajnie obawiam się, że kogoś ugryzie. Nie, żeby Snoopy był jakimś szczególnie agresywnym psem, ale z Pit Bullami to nigdy nic nie wiadomo. W każdym razie już po kilku minutach prowadziłem mojego podopiecznego po chodniku. A przynajmniej starałem się go jakoś prowadzić, bo pies cały czas albo zatrzymywał się, albo dostawał takiej prędkości, że mnie mogłem za nim nadążyć. Ale jakoś przetrwaliśmy drogę do lasu. Spuściłem Snoopy'ego ze smyczy, a sam usiadłem na powalonym drzewie, które było tu jeszcze zanim zaczęliśmy odwiedzać to miejsce. Pies od razu pobiegł gdzieś w las i straciłem go z oczu. Jednak po chwili usłyszałem szaleńcze szczekanie oraz warczenie i muszę przyznać, że trochę się przestraszyłem. Powoli wstałem i zacząłem kierować się w stronę dźwięku. Zauważyłem mojego psa, stojącego na jakiejś postaci, która darła się wniebogłosy, żeby "ten kundel" z niej zszedł.
- Snoopy! Co ty wyprawiasz?! - wrzasnąłem podchodząc bliżej - Uspokój się!
Pies zareagował natychmiast. Położył po sobie uszy i usiadł obok mojej nogi, skamląc żałośnie. Kiedy człowiek, którego zaatakował podniósł się, zauważyłem, że jest to czerwonowłosy chłopak, który tak mnie ostatnio denerwował...
<Izaac? Wymyśliłam, podoba się?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz