Usiadłem przy stole zaspany, a Stig stał na nim oparty o karton mleka. Byłem w samych bokserkach a moje włosy były nieułożone i splątane, podobno zawsze kręcę się podczas snu.
- Fa fi fmufe fef fe f farfć.- Stig zaczął coś bełkotać mając zasuniętą szczękę suwakiem.
Westchnąłem i odsunąłem go, demon od razu zaczął nadawać jak Wolna Europa.
- Słyszałeś co do ciebie mówię? Ty weź się człowieku w garść i zrób ze sobą porządek bo zaraz tu przyjdzie Pan gbur z małym Panem gburowskim i zaczną narzekać.
- No właśnie czekam na Nathaniel'a.- ziewnąłem i podniosłem się by wziąć z szafki miseczkę i płatki.- Ale skoro go nie chcesz rano spotkać...
- Po co na niego czekasz?- Stigowe usta znów się poruszyły.- Co dzisiaj będziemy robić?
- Sam nie wiem dlaczego... Chyba chciałem go zdenerwować z samego rana.- zaśmiałem się i znów usiadłem przy stole.- Dzisiaj... Idziemy do dojo, nie pamiętasz, że przygotowuje dzieciaki do zawodów? Chcą się stąd wyrwać chociaż na chwilę.- nasypałem do miseczki płatków i nalałem mleka.
Co by do tego dodać? Nie lubiłem jak różne rzeczy były zwyczajne i nudne...
W końcu wymyśliłem, znów się podniosłem i wyjąłem z szafki kakao. Bez namysłu wsypałem je do swojego śniadania i wymieszałem. Potem zjem sobie kanapkę z serkiem waniliowym albo coś, na razie to powinno wystarczyć.
- Porzygasz się.- stwierdził Kamor.
- Wcale nie.- zabrałem się do jedzenia, było słodkie, bardzo słodkie, ale takie mi pasowało.- A ty chcesz coś zjeść?- zakręciłem nim i zacząłem się śmiać.
- Łoooooooooooo.....- demon kręcił się dosyć szybko i gdy obroty się zwolniły to wystawił język na zewnątrz i zaczął udawać że rzyga.- Zbełtam się!! Zatrzymaj mnie! Ty krzywy korniszonie!
Wtedy usłyszałem kroki, oho Nathan się obudził...
- Co to za krzyki z samego rana?- wszedł z ponurą miną i spojrzał na mnie.- Co ty jesz?
- Płatki z kakao.- zaśmiałem się.
- Nie będę wchodził w szczegóły.- przeciągnął się i otworzył lodówkę.- Powinieneś już wychodzić, a ty wyglądasz jakbyś...- spojrzał na mnie.- Został wypluty.
- No to co?- zaśmiałem się i wypiłem całą zwartość miseczki duszkiem. Tylko płatki zostały mi w ustać i teraz je gryzłem.- Jak ci tak bafdzo nie pasuje to sobfe ide.- naburmuszyłem się, wziąłem Stiga który już ledwo się kręcił i ruszyłem do swojego pokoju.
Nathaniel to mój starszy brat i mieszkam razem z nim bo on sobie tego zażyczył. On się mną opiekował a ja go denerwowałem. Cieszyłem się, że mam go przy sobie bo on był moim przyjacielem, rodziną i kochałem go bardzo, ale chciałem się w końcu usamodzielnić. Ale nadopiekuńczość, nerwowość i gburowatość Nathana mi na to nie pozwalała.
Wszedłem do pokoju i rzuciłem Stiga na rozgrzebane łóżko.
- Ej! Nie tak brutalnie! Bo pęknę!- prychnął.
- W co mam się ubrać Stig?- mruknąłem patrząc na zawartość otwartej szafy. Strój do kendo miałem w dojo więc nie musiałem go nosić cały czas ze sobą.
- A nie wiem, możesz iść nago, może wtedy sobie kogoś w końcu znajdziesz.- Kamor się zaśmiał, a spojrzałem na niego rozbawiony. To był całkiem interesujący pomysł ale nie w zimę.
Wyjąłem z szafy czerwony T-shirt, czarne spodnie rurki i szybko na siebie włożyłem. Nadgarstki przyozdobiłem rzemykami i dwoma zegarkami, a włosy rozczesałem i związałem w koński ogon.
- Może być?- zapytałem przystępując do malowania sobie czarnych kresek wokół oczu.
- I tak jesteś brzydki.- prychnął.
Prychnąłem i po skończonej stylizacji, wziąłem demona, miecze które były w pokrowcu i ruszyłem do wyjścia. Stigowi zasunąłem usta i schowałem go do kieszeni pokrowca którą specjalnie dla niego doszyłem.
Założyłem na siebie ciepłą kurtkę i owinąłem szyję szalikiem. Na nogi założyłem czarne, mocne glany.
- Wychodzę!- krzyknąłem do Nathaniel'a.- Wrócę jutro!- zaśmiałem się.
- Tylko spróbuj!- usłyszałem jego warknięcie.- Masz czas do 18:00, potem jesteś w domu!
- Gbur.- wytknąłem język w jego stronę i wyszedłem z domu.
Bardzo lubiłem zimę i śnieg, można wtedy było rzucać śniegowymi kulkami i jeździć na sankach. Nie robiłem tego bo nie miałem z kim, do tego Nathaniel mówi, że to jest zbyt dziecinne, więc...
Szedłem w chodnikiem mając nos w szaliku, czasami używałem swojej mocy by wywalić kogoś lub zrzucić z dachu dużą część śniegu. To całkiem fajna zabawa. Tak się skupiłem na rzuceniu w pewną kobietę śnieżką że nie zauważyłem przed sobą chłopaka i wpadłem na niego. Odrzuciło mnie trochę do tyłu ale nic mi się nie stało, spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się lekko.
- Sory...Nie zauważyłem cię...
[Raphael?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz