wtorek, 12 sierpnia 2014

Od Phoenix c.d Nathaniel'a

- Jak myślisz obudzi się? - usłyszała znajomy głos.
- Na pewno... pamiętasz ten wypadek sprzed roku? Miała wtedy dużo gorsze urazy, a jakoś się wylizała. - powiedział Aren, próbując pocieszyć "przyjaciółkę". Delikatnie dotknął jej ramienia w zdecydowanie bardziej niż przyjacielski sposób...
- No tak ale... Ten facet. Myślisz, że da jej spokój? Nie wyglądał na takiego, który by łatwo odpuszczał.
- Nie wiem Car... naprawdę nie wiem. - powiedział chłopak i spojrzał na swoją towarzyszkę z troską. Widział smutek w jej oczach i naprawdę chciał to jakoś zmienić. Patrzyli się na siebie bardzo długo. Nawet nie zauważyli jak Phoenix się obudziła.
- Ekhem. - Odchrząknęła patrząc na dwójkę przyjaciół, którzy nie zachowywali się jak przyjaciele. - Nie chcę wam przerywać taj zaskakująco romantycznej chwili... ale co ja tu właściwie robi? I gdzie jest ten posraniec, co spowodował wypadek!?
- Phoenix! - krzyknęła Caren i rzuciła się na nią.
- Ej! Uspokój się! Przecież nie umarłam... No nie ważne. Gdzie on jest? - zapytała, ale żadne z nich nie zdążyło odpowiedzieć, bo do sali wpadł rozwścieczony "sprawca" wypadku. Poruszał się szybko, a gdy tylko zobaczył Phoenix, od razu rzucił w jej stronę:
- O! Obudziłaś się! Bardzo dobrze. Idziemy na policje! - jednym ruchem wyrwał z jej ręki wenflon, by potem złapać ją za nadgarstek i pociągnąć za sobą.
- Hej, hej! Co ty wyprawiasz!? - wrzasnął od razu Aren, ale porywacz nic sobie z tego nie robił. Phoenix była zbyt słaba by się opierać. Ale nikt przecież nie mógł jej zatrzymać od używania mocy. Telepatia byłą jedną sprawą... i nawet jeśli nie udoskonaliła jeszcze tej zdolności to przecież miała jeszcze jedną. Musiała tylko wyrwać się z uścisku mężczyzny, bo inaczej zniknie razem z nim.
- Puść mnie! - krzyknęła najgłośniej jak umiała. Niestety jej głos był mocny zachrypnięty i nie dało to takiego rezultatu jaki by oczekiwała. Chwyciła więc jego rękę i powoli zaczęła ją odrywać od swojego nadgarstka. Niestety próby te były tak żałosne, że nie przyniosły zamierzonego efektu.
- Idziesz ze mną na policje. I to natychmiast. Zapłacisz mi za naprawę mojego motoru.
- Poczekaj! Dlaczego teraz!? Śpieszy ci się gdzieś!? Dopiero się obudziłam idioto, myślisz, że od razu czuje się lepiej!? - Phoenix pociągnęła rękę do tyłu tym samym zatrzymując czarnowłosego mężczyznę w pół kroku. On odwrócił się i powiedział:
- A tak nie jest? - spojrzał na nią wyczekująco. Dziewczyna nie chciała ustąpić. Patrzyła mu się w oczy z równą złością w oczach co on.
- Dobra. - powiedziała w końcu. - Jak chcesz... - Zdążyła zobaczyć tylko jego zdziwioną minę, a potem teleportowała się wraz z nim. W ciągu sekundy byli na miejscu. Phoenix stanęła pewnie na ziemi, tuż nad niedużym jeziorkiem. Gorzej było z czarnowłosym... On zdecydowanie nie polubi teleportacji. Leżał skulony i zwijał się w kłębek z powodu niewyjaśnionego bólu w okolicach żołądka. Tak to już jest za pierwszym razem.
- Wstawaj. - powiedziała lekko dotykając butem jego nogi. Nie było w nim żadnego odzewu, więc dziewczyna westchnęła cicho i ruszyła w kierunku niewielkiego drewnianego domku.
- Jak poczujesz się lepiej to przyjdź! - krzyknęła i zniknęła za drzwiami. Weszła do kuchni i zaczęła przygotowywać herbatę na poprawienie samopoczucia. Jak tylko woda się zagotowała, do środka wszedł wciąż lekko skulony mężczyzna.
- Usiądź. - powiedziała, a on bez żadnego protestu usiadł przy długim ciemnym drewnianym stole. Wnętrze domu było bardzo staromodne. W niczym nie przypominało surowego i nowoczesnego wystroju w Mieście Widzących. Phoenix uwielbiała to miejsce, właśnie dlatego, że było inne.
- Napij się tego. - rozkazała stawiając przed nim ciepły napój.

<Nathaniel? Jak chcesz jakieś szczegóły odnośnie miejsca gdzie przebywamy.. to pytaj :D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz