niedziela, 3 sierpnia 2014

Od Izaac'a c.d Raphael'a

Spojrzałem mu w oczy uśmiechając się lekko.
- Nie musisz być taki niemiły…- wydąłem lekko policzki.- Przecież przeprosiłem..
- Mogę robić co chcę.- mruknął.- A teraz się posuń bo mam lepsze rzeczy do roboty niż ty.
Co w ogóle tacy ludzie robią na tym świecie? Tacy niemili, wredni i gburowaci jak mój brat. To właśnie przez takich osobników nie mam znajomych i przyjaciół, jedynie moi uczniowie z dojo mnie lubią i klienci w restauracji w której pracuję. Wszyscy którzy mnie opuszczają i potem ze mnie żartują uważają, że jestem chory psychicznie. Uważają, że dziwnym jest, że ulepszam rzeczy które wydają mi się nudne i tak dużo się śmieje. Nie moja wina, że potrafię turlać się ze śmiechu nawet jak ktoś umiera lub ma poważny wypadek.
To mnie wyklucza ze społeczeństwa, ale i tak nie chcę się zmienić.
Chcieliśmy się z tym chłopakiem wyminąć, ale przy każdej próbie przesuwaliśmy się w tą samą stronę co wynikiem było, że cały czas staliśmy przed sobą.
- Mógłbyś stać w miejscu i ja cię wyminę?- mruknął, a jego mina mówiła, że ma mnie już dość.
- A uśmiechniesz się?- pokazałem mu swoje białe ząbki uśmiechając się.
- Nie.- mruknął i mnie wyminął.
- Smutas…- mruknąłem i za pomocą Psychokinezy uformowałem ze śniegu kulkę. Uśmiechnąłem się szeroko i skierowałem kulkę za odwróconego do mnie plecami czarnowłosego chłopaka. Zachichotałem i przeciąłem palcem powietrze, a kulka z impetem uderzyła w głowę chłopaka. On stanął w miejscu i powoli się do mnie odwrócił. Minę miał genialną, po prostu od razu wybuchnąłem śmiechem.

[Raphael?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz