Chciałem jak najszybciej znaleźć się w domu. Było mi cholernie zimno i obawiałem się, że Snoopy rozwalił całe mieszkanie. Ale w sumie i tak było już rozwalone, więc dużych strat nie będzie. Miałem nadzieję, że czerwonowłosy chłopak jest jeszcze w sklepie i nie wpadnie na pomysł, żeby mnie gonić. Nie, za głupi jest. Po kilku minutach zobaczyłem dobrze znane mi osiedle i blok z numerem 13. Wpadłem na klatkę i szybko wszedłem po schodach do góry. Kiedy tylko otworzyłem drzwi, biały pies wbiegł na mnie, o mało mnie nie przewracając.
- Już jestem, Snoop. Zaraz dostaniesz jedzenie. - powiedziałem do niego i dopiero chwilę później zorientowałem się, że nie jestem jeszcze w domu, a gadanie do psa jest trochę głupie
Rozejrzałem się wokół, ale na szczęście było całkiem pusto. Zresztą na tym piętrze mieszka tylko jakaś blond włosa laseczka z koleżanką, debil, który uważa, że jest we wszystkim najlepszy i się mnie boi (nie pytajcie dlaczego...) no i stara, wredna aptekarka. Reszta mieszkań jest pusta, bo podobno wszyscy ich właściciele popełniali samobójstwa i teraz ludzie boją się tam mieszkać. Ale równie dobrze mógł ich załatwić któryś z tych... chłopaków, który mieszkają dwa piętra nade mną. Są to bardzo mili i kulturalni ludzie, którzy w swoim mieszkaniu mają zwyczaj trzymać maczety, noże i pistolety oraz prezentują znajomość bardzo wielkiego zasobu słów, którego wymieniać nie mam zamiaru. O, właśnie jeden mnie minął. Spojrzał na mnie dziwnie, po czym przeniósł wzrok na mojego psa. Szybko zbiegł po schodach, a ja uśmiechnąłem się pod nosem i wszedłem do mieszkania. Zdjąłem buty, a Snoopy cały czas skakał wokół mnie i wszystko utrudniał. Najpierw nakarmiłem psa, a potem sam wreszcie zjadłem śniadanie. Usiadłem na kanapie, przykryłem się kocem i włączyłem telewizor, a potem zacząłem oglądać film, który widziałem już kilka razy. Ale on nigdy mi się nie znudzi...
<Izaac?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz